Enej – Wesoły „kozaczok” czy może „heroj z Wołynia”?

Przeczytałem wczoraj artykuł na jednym z portali: ENEJ – DZIŚ POTAŃCZYSZ DLA MNIE, A…

Następnie zamieściłem to na swoim FB z komentarzem:
„A to ciekawe. Jak chłopaki z Eneja rzeczywiście mają smykałkę do historii i zabawy słowami to …muszą mieć naprawdę dobry ubaw patrząc na skaczących pod sceną potomków ofiar „pułkownika”…
(Jeśli tak jest to): Szacun za intelekt (dla muzyków) – Wyrazy współczucia za głupotę (dla fanów)”

No i się zaczęło, że to „chamstwo, szkalowanie, zazdrość itd…” lub „że to słabe”. Cóż…

Sprostowałem (bo rzeczywiście żal mi się zrobiło chłopaków):
„Ja po prostu wrzuciłem i skomentowałem to, co uważam za ciekawe.
A żeby nie było, to od razu pozwolę sobie zacytować podane sprostowanie samych muzyków. (Szacun 2 za zdanie nt upa – o ile szczere, a nie spowodowane g… w jakie wdepnęli):
„Liczymy że nikt nie ma wątpliwości że nie mamy złych zamiarów ale na wszelki wypadek tak wygląda nasze oficjalne stanowisko:zespołu ENEJ pochodzi od imienia głównego bohatera Eneidy Iwana Kotlarewskiego – ukraińskiej trawestacji utworu Wergiliusza (cz. 1 wydana w 1798, całość w 1842). Jest ona jednym z najważniejszych dzieł literatury na Ukrainie. W „Eneidzie” po raz pierwszy w historii literatury użyto języka ukraińskiego bez jakichkolwiek wpływów z zewnątrz. Stworzyło to zatem podwalinę literatury, od której powstał cały nurt zwany „kotlarewszczyzną”. Enej, główny bohater Eneidy to wesoły kozak podróżujący 
po świecie.
Nazwa zespołu powstała w 2002r., kiedy nikt z nas nie miał dostępu do Internetu, by sprawdzić czy nazwa ta ma inne znaczenie. Wokalista zespołu Piotr Sołoducha miał 14 lat, a wybierając tą nazwę, opierał się na wiedzy czerpanej z książek, nie miał zatem pojęcia o istnieniu Petra Olijnyka.
Zespół Enej nie ma nic wspólnego z Petro Olinykiem i nie chce być z nim kojarzony. Uważamy też, że ten człowiek krzywdził innych ludzi, był zbrodniarzem, a my jako zespół uważamy to za haniebne. Podobne zdanie wyrażamy w stosunku do UPA, którą uznajemy za organizację zbrodniczą.
Muzycy zespołu to Polacy i Ukraińcy, więc trudno ich posądzać o jakiekolwiek zamiary polityczne. Bardzo prostym dowodem na to, że odcinamy się od pułkownika UPA są nasze teksty, płyty oraz działalność koncertowa, w której nie ma ani słowa na temat trudnej historii obu narodów. Naszym celem jest łączyć poprzez muzykę, a nie dzielić ludzi. 
Budujmy więc razem wspólną przyszłość pamiętając o przeszłości. 
Manager i założyciel Enej Łukasz „Kojro” Kojrys”
Nie upieram sie przy wersji autora artykułu. Być może zespół Enej rzeczywiście opuścił pare lekcji historii o „ukraińskich herojach”, a na imprezach rodzinnych wychodził z pokoju, jak wujek, ciotka lub dziadek zaczynali temat o „samostijnij ukrainii i sotniach”. Mogło tak być. Temat tabu i koniec. W Polsce też są „polacy” (bo takich, co nie znają historii, to trzeba pisać z małej…) co nie słyszeli o „Ince”, „Nilu”, „Zośce” itd…
Ale, o ile oni sami, z uwagi choćby na ich młody wiek, mogli to „przeoczyć” to jednak ciężko mi uwierzyć, że w ich najbliższym otoczeniu nie ma nikogo (starszego), ktoby się nie interesował historią swego narodu i jego „rycerskich bojowników o wolność”. Nie mają, żadnego oddanego fana z prawicowych kręgów ukraińskich, który by im nie pogratulował „pomysłu”? Bez jaj. Przez ponad 10 lat nikt im nie powiedział, że oprócz „wesołego kozaka” był też znacznie mniej wesoły, wąsaty skur…wiel o tej samej ksywie? Kiepskie tłumaczenie.
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przeprosić fanów za SWOJĄ niewiedzę, odciąć się od mordercy i zmienić nazwę na np Eney. Po sprawie.
A o ile ładniej by to wyglądało, gdyby wyszło od samego zespołu jakiś np. rok temu…” – koniec sprostowania.

Teraz dodam tylko, że jeśli chłopaki rzeczywiście uważają, „że ten człowiek krzywdził innych ludzi, był zbrodniarzem, a my jako zespół uważamy to za haniebne. Podobne zdanie wyrażamy w stosunku do UPA, którą uznajemy za organizację zbrodniczą.” to tym bardziej powinni poważnie pomysleć nad zmianą nazwy i odejściem od, jakby nie było, skompromitowanego imienia/ksywy.

Wiem, wiem: Internet, pozycjonowanie itd, itp. No, ale sorry: Jakbym nazwał sobie zespół Adolf lub Papa Józio to raz: świadczyło by to o mojej niewiedzy czyli głupocie, a głupotę trzeba tępić i prostować, a nie wybielać i się nad nią rozwodzić, a dwa to jak tylko bym pojął, co zrobiłem to sam bym to wszystko odkręcał, a nie czekał i liczył, że może „to nie wypłynie”. No chyba, że robiłbym to wszystko z pełną premedytacją (ale ten wariant odrzucamy, tak?)
W 2002 internetu nie było, ale mamy 2015, internet jest, a w nim oprócz wesołych kozaczków również nowe pokolenia prawicowców w każdym kraju. Szczególnie w postkomunistycznych, skłóconych ze sobą narodach słowiańskich.

Zdaję sobie sprawę, że takimi wpisami nie przyczyniam się nijak, w mniemaniu większości, do pojednania się naszych, przecież bratnich narodów, ale, jak zaznaczyłem jest to tylko ułuda dla „durnowatej większości”. Podobnie jak ułudą jest nazywanie całej tej poprawności politycznej i tolerancji drogą do zbudowania „cudownego świata”. Bzdura.
Bo tak naprawdę droga do pojednania i ponownego zjednoczenia się Słowian wiedzie właśnie przez tego typu, nieprzyjemne sprawy.
To jest Karma. Ona zawsze wraca. I żeby ją przerwać lub zmienić nie ma innego wyjścia, jak usiąść, przeprosić za winy Ojców i jednocześnie przebaczyć za cierpienia jakich doznali ich Ojcowie. Każda strona w stosunku do każdej. Uczciwie i bez wybielania lub licytacji kto, komu, ile i kiedy. Przeprosić i przebaczyć. Następnie zastanowić się co lub kto i kiedy spowodował, że dzieci trójki braci, Lecha, Czecha i Rusa zaczęły skakać sobie do gardeł i szarpać się jak psy po dziś dzień, zamiast budować wspólną przyszłość i bronić wspólnych korzeni i wspólnej ojcowizny!
Nie zrobimy niczego, jeśli nie zaczniemy od pierwszego kroku. Oczywiście nie jest to w interesie nikogo, kto patrzy na wschód Europy jak na jeden wielki obóz z tanią siłą roboczą. Na nieszczęście dla nas, Ci którzy to robią, mają w ręku całą machinę propagandową. I to nie od wczoraj, a już od ładnych kilkuset lat. Kilkaset lat też (grubych kilkaset!) konsekwentnie pracują nad tym, by ten nasz rozłam pogłębiać i eskalować. Ktoś się może zgadzać lub nie. Ale prawda jest taka: W rodzinie problemy powinno załatwiać się od ręki, przy stole i jak najszybciej. Jest to cholernie trudne.
Wiem bo mam dwóch Braci i Siostrę 🙂 i z biegiem lat róznice między nami są coraz większe, a problemy wciąż się pojawiają. Jeden po drugim. Ale zdaję sobie sprawę (jak i Oni), że póki tylko gramy fair to zawsze będzie dobrze.
Tak samo powinno być w skali makro: Ktoś zrobił błąd? Posłuchał rad nie tego kogo trzeba? Dał się napuścić na Brata? No to cóż… Albo zabije, a później zostanie zabity, jego dzieci dalej będą zabijać, a ich dzieci dalej umierać z ręki dzieci tych drugich, albo w końcu ktoś powie: Dość! Mam nadzieję, że ktoś taki się znajdzie, póki jeszcze jest szansa na utrzymanie tej „boskiej” hapogrupy  R1A1 w jako-takiej czystości.
Bo jak nie to za jakieś 50-100 lat, po dzisiejszej Europie bedą ganiać się już tylko dwie bandy: jedna bez jakiejkolwiek tożsamości, z tęczowymi flagami w tyłkach, a druga z czarnymi workami na głowach i mieczami do „prostowania niewiernych”…

Zamykając temat: Nie ma co się obrażać tylko napisać sensownie: jestem Ukraińcem i nazwałem zespół tak i tak, ale rzeczywiście, słaby ze mnie historyk i dałem ciała. Przepraszam. Moja wina. Nazwę można zostawić, bo przecież była taka książka i miała takiego bohatera i był wesoły (jak chłopaki) i w ogóle to bez sensu… ale… wtedy smród będzie się ciągnął dalej. Takie czasy. Internet niczego nie zapomina… Proponuję „Eney” 🙂

Y ne je szto sia tu zol’ostyty, Bratia 🙂
Zdrawlu
Ya’an
RUSYN!

Rusini Zakarpaccy (i nie tylko)

Link: NARODOWA RADA RUSINÓW ZAKARPACKICH

Rusini się budzą. Powoli.
Oczywiście na kilometry czuć tu hajs i łapy z Moskwy, ale cóż? „Mieczem wojujesz – od miecza giniesz”, albo: „Rąbią drwa to i wióry lecą” – chcieli wymazać ten naród z mapy, spolonizować i/lub zmusić do uznania Ukrainy. Ba, nawet wypędzono ich (NAS) z domów, bezczelnie dopisując do ukraińców (bez jakiejkolwiek podstwy i wbrew wieloletnim konfliktom między Rusinami a „Ukraińcami” właśnie o to…)  No to teraz mają. W Polsce nie ma się o co martwić. Żaden polski Rusin do Rosji nie zechce.  O autonomii też, nie wydaje mi się, by ktokolwiek tu myślał. Bez jaj.
Za to na Zakarpaciu na pewno będzie konieczne przyznanie tejże autonomii (albo i więcej). Bo takiej okazji, nieważne czy ofiarowanej/stworzonej przez Moskwę czy też nie, nikt tam nie zmarnuje. I tylko od Kijowa będzie zależało, czy zagra jak Warszawa w II RP, czyli zrobi to tak, by Rusini nie chcieli połączyć się, w tamtych realiach z Ukrainą, w teraźniejszych z Rosją,  jak np pseudo Ludowy Donbas – czego ani ja, jako Rusin, ani pewnie nikt przy zdrowych zmysłach im nie życzy; czy też będą dalej wykrzykiwać „sława herojom z upa” i sprowokują, zgodnie z planami Moskwy, kolejne zarzewie wojny domowej, której skutkiem będzie całkowity rozbiór tego, niechaj będzie, państwa.
W Polsce najlepszym (najsprawiedliwszym i prędzej czy później jedynym!) rozwiązaniem będzie odejście od poronionej polityki komunistów, z roku 1947 i pełne uznanie (w końcu!) mniejszości Rusinów za mniejszość narodową, a nie etniczną, podporządkowaną Kijowowi. Przeprosić za niesprawiedliwe wysiedlenie w ramach „odpowiedzialności zbiorowej” ( za jaką zbiorowość? Ukraińską? Rusinów??!) i, w miarę możliwości, oddać to co się zabrało i zniszczyło (skoro można Żydom to czemu nie Rusinom?)
Najmniej roboty ma Bratysława. Tam od początku w rządzie zasiadali ludzie widzący dalsze konsekwencje polityki prowadzonej przez PRL i URL, a potem przez Ukrainę, z której ta ostatnia właśnie zbiera swoje źniwo… Sad but true. Karma wraca. Zawsze.

https://video-lhr3-1.xx.fbcdn.net/hvideo-xpa1/v/t43.1792-2/11792321_406791549511439_1001302839_n.mp4?efg=eyJybHIiOjE1MDAsInJsYSI6MTE3Mn0%3D&rl=1500&vabr=483&oh=9c8c6a22fa63a4b11dd9a61ed0a64594&oe=55B55BEE

PS: Tradycja palenia TAKICH watr (ognisk) oraz wiele innych rytuałów znanych mi m.in. np z domu, utwierdza mnie tylko, że jesteśmy starym (a może i najstarszym) ludem słowiańskim, który wciąż, mimo trwającej od 996 (a w sumie to już od 000) kolonizacji, pamięta kim jest! Sl’ava!

Niedzwiedź

PS2: No i oczywiście flaga Rusi. Piękne, panslawistyczne barwy.
Z ciekawostek: kiedyś czytałem o przepowiedni, że to co nie udało się „Wielkiemu Mocarstwu Słowiańskiemu”, czyli Rosji, a potem ZSRR i znowu Rosji, tj: zjednoczyć napowrót wszystkich Słowian, ma się ponoć udać jego, tego mocarstwa, mniejszemu „Bratu”… Czyzby „mały, aczkolwiek waleczny i pamiętliwy medwidok” pchnął Słowian do reunizacji na jedynie słusznych, partnerskich, pierwotnych warunkach? Piękne marzenie… No, ale czymże jest życie bez marzeń? 🙂

Flaga