Przedwczoraj, m.in. na BBC2 (radio), a wczoraj również w „polskiej” telewizji obwieszczano wszem i wobec „niesamowite odkrycie”: nieznana dotąd, kolejna planeta w „naszym” układzie słonecznym. Wow. „odkryli” to co już Sumerowie gryzmolili na swoich tabliczkach. Rewelacja.
No, ale ok. Odkryli to odkryli. Lepiej późno niż wcale (choć myślę, że „odkryli” powinniśmy zastąpić wiadomością „zezwolili (po wielu stuleciach) przedostać się do wiadomości publicznej”. „Zezwolili” w sensie „ci, którzy tu tymczasowo sprawują tu nadzór”…).
Problem tkwi jednak nie w „odkryciu” tylko raczej w tym, że nieuchronnie zbliża się czas „wizytacji”. Dlatego też pewnie informacja poszła w eter.
Zaraz poinformują, że jest ona „prawdopodobnie zamieszkana”. A nastepnie „bedziemy mieli gości”…
I tu właśnie zaczynają się prawdziwe schody. Bo jeśli Sumerowie mieli rację, to… nie czeka nas nic dobrego. „Nasi kreatorzy”, a raczej „doktorzy/genetycy” będący równocześnie zwykłą bandą nastawionych tylko i wyłącznie na zysk, „kapitalistów nie z tego świata”, wpadną tu z wielką pompą i… wezmą za ryj tych, których tu zostawili, a którzy mieli zapewne dopilnować by, zgodnie z np Sitchinem, dostawy złota i innych surowców, były gotowe do odbioru, a cała Ziemia i stworzeni z takim trudem niewolnicy „poukładana” i pracująca jak jeden wielki zegarek szwajcarski. A tu co? „Ch., d..pa i kamieni kupa” (że tak polecę „wieszczem” z byłej rady ministrów Rzeczpospolitej POpapranej…). Nie będzie wesoło. Zarządzający pod pręgierz, a porządki w kołchozie zaprowadzone drastycznie i bez cackania. Depopulacja, kajdany i do Hadesu. Tak to widzę…
Stąd też pewnie takie ciśnienie z tym NWO teraz. Nie ma czasu. Grunt się pali. Może jeszcze uda się choć w części zachować twarz i stołki. Nie wszystkim oczywiście. Tylko tym najsilniejszym. Na resztę spadną oskarżenia: „to przez nich”, „on mi zabrał roboli”, „ten nie udostepnił mi swoich”, a „tamta chciała więcej swobód dla niewolników” itd, itp. Do tego problemy z rosnącą samo-świadomością „małp”. „Przepraszamy, Anu. Wybacz.” 🙂
Ale może się mylę i zjawi się tu najmiłościwszy Yahwe w towarzystwie całej plejady Elohim’ów i zaczną wszystkich nosić na rękach i zachwycać się pięknem naszych wrażliwych dusz, oddychając nieskazitelnie czystym powietrzem i wesoło taplając się w błekitnych wodach oceanów, tuż obok rafinerii i ścieków z pobliskiej mega-fabryki. Tak. Tak pewnie będzie…
A cały ten wpis, tylko po to, by przypomnieć pewne nagranie 🙂 Ot tak mnie wzięło…: