362 – PERPETUM MOBILE (OPUS DEI)

„Perpetum Mobile (Opus Dei)” 362 / 28.07.2008
Dzień dogasa. Masa sekund wyznacza oddechu
limit. Dzień oddycha nimi. Zegar popycha godziny
styka sie, dotyka trybik trybika napedza, znika
dynamika. Perpetum Mobile co chwile połyka
swoją karme – unikat. Galaktyka wita
kolejnego Titanica – dno dotyka – to zabawne
jak logika wnika w plan – psychika poszerza kan-
-o-ny – rozbija na atomy – To my
klony, z kazdej strony oznaczony model, modem
przyczepiony z kodem i datą ważności, przydatności!
Myślisz, że coś robisz? – Chuja robisz! – To cie złości
Produkujesz prąd albo służysz jako nośnik
wiadomości stąd nośnik bezuzytecznego gówna
dosłownie i w przenośni jakoś Ci nie wierze, jakoś
nie bierze mnie ta wspólna, potulna, wielka misja
z niewiadomym celem – przyznam – mamy w sobie wiele
chociaz co drugi jest zerem w tym pieprzonym równaniu
co trzeci ma w cholere hipokryzji w kazdym zdaniu
co czwarty na tej misji czuje się jak na zesłaniu
co piąty ma tu wąty, reszta w kąty sra bez planu
a niby kazdy z nas to dzisiejsza ta wersja
mądrzejsza wczorajszych baranów, a całego klanu
kojarzysz protoplaste?, wynalazce, prototypa?
Masz okazje to zapytaj czy to boli jak połyka
dzieło życia swego twórcę. W tej ostatniej bójce
tej dwójce wypadło z rąk coś co nie powinno – błąd
perpetum mobile? skąd – perpetum mobile
wygrało bitwe i tyle, odleciało dawno stąd
po to by tu wrócić, tu dziś wrócić, ostudzić zapały
za wcześnie sygnał dały, dostały sygnał, dojrzały
ideały bez idei, wolność, równość bez nadzieji
Perpetum Mobile zmieli to wszystko za chwile. Opus Dei

Dzień dogasa, masa przeżyc leży na dnie głowy,
dwie połowy mózgu połaczone stekiem bluzgów walczą
miedzy sobą by nad tobą zapanować, zresetować
jedna chciała by od nowa malować zacząć to wszystko
Druga niszcząc, paląc mosty, bezlitosny ma tu cel:
Zdjąć ci klapki z oczu, z ust wyjebać kne-bel!
decybel wbić ci w ucho głośny jak donośny alarm
Podpala ci umysł a raczej umysłu część
która płacze pod jarzmem tej pierwszej, lepszej tutaj niby
która w dyby skuła reszte, aresztem robiąc twą głowe
Głowa – strzeżone więzienie o zaostrzonym rygorze
Czy może być gorzej w tym horrorze – Może! – To pewne
Popatrz na ten tłum, zobacz jak ten tłum biegnie
Czy słyszysz ten szum, ten szum zamyka szczelnie
głos natury, który z góry przyciskają brednie. Chmury
opadają w dół – huuuł – staram sie je przebić
wzrokiem – tak rok za rokiem – nie jestem prorokiem
ale wiem, że coś się święci – kręci się ta planeta
wiesz o czym ja myśle, ze w umyśle skryty detal
wyznacza jej trajektorie plus miliony innych
dla naiwnych mam historie – tańcz, głupia, tańcz, tańcz
ja sobie postoje, rozbroje te bombe – potem
bedą mówili, że to ten, co Perpetum Mobile
wynajął jak pokój Hotel i z tego Hotelu okien
spoglądał na świat tak jak kapryśne dziecko
na kiepską zabawke, zresztą tak to właśnie widze
tydzień lub milion lat – bez większej różnicy
W głowie kopie robie, wbijam dane do matrycy
sceptycy mnie nie obchodzą, nie mam czasu na banały
przedział czasu jest zbyt mały – musze go wykorzystać
zanim noc położy cały cień, zanim zgaśnie dzień
mój – stworze na tym wzorze świat na wizerunek swój,
potem stocze bój z nim a jak już go wygram
roztocze na nim swe sidła, poukładam go jak lego
wciskając każdego w schemat minimalizacji planu
W moim świecie też bedziecie kłaniać się Panu!
Będziecie się kłaniać Panu!

 

MCYa’aN Edinburgh 2008

Dodaj komentarz