14 Czerwca 1947

Dziś rocznica. Niechlubna, tragiczna rocznica wydarzeń jakie spadły na ziemie moich Ojców i Matek 68 lat temu. Wydarzeń, których autorami byli komuniści (Polacy i z całą pewnością Moskale), a wykonawcami zwykli żołnierze AL -Polacy. Wydarzeń, które pozbawiły domów i korzeni 150tysięczną, autochtoniczną ludność zamieszkującą góry i doliny Beskidu Niskiego…
Jakiekolwiek by nie były „historyczne” usprawiedliwienia akcji „wisła” (specjalnie małymi…), wszystkie one nie przykryją ewidentnej próby wynarodowienia jednej z, a być może najstarszej ludności słowiańskiej, tj najdłużej (w związku z odizolowanym i zamkniętym przez setki lat, środowiskiem życia) utrzymującej stare zwyczaje i język. Próby haniebnej i zakrawającej na miano zbrodni wobec niewinnej, cywilnej ludności. Sprawcy tych wydarzeń nigdy nie ponieśli konsekwencji, a ofiary nigdy nie doczekali się ani przeprosiń, ani tym bardziej zadośćuczynienia za zrabowaną przeszłość i ojcowiznę! (W końcu Rusini to nie Żydzi, więc nie ma co się dziwić, że żadnych lasów czy pól nie dostali z powrotem…)
Wiadomo, że historię piszą zwycięzcy, więc zaraz pewnie posypią się argumenty o UPA, OUN , Wołyń (to była kwintesencja zbrodni – i za to wszyscy jej sprawcy powinni zostać rozszarpani końmi niezależnie od narodowości!).  Wszystkich usprawiedliwiających wysiedlenie Rusinów z Beskidu odsyłam do odtajnionych archiwów i wspomnień świadków. Oraz przede wszystkim do historii tego regionu i jego mieszkańców (szczególnie do konfliktu wewnątrz tej społeczności, odnoszącego się do kwestii Ukrainy, Ukraiców i Rusinów/Rusnaków/Łemków…) – kto tych faktów nie zna, ten po prostu plecie bzdury wyprodukowane (spreparowane) gdzieś w ciemnych pomieszczeniach NKWD…
A fakty są takie:
14 Czerwca 1947, wcześnie rano, żołnierze polscy wtargnęli do wsi Koneczna (i kilkuset pozostałych) i dali jej mieszkańcom 2-3 godziny na spakowanie tego co zdołają unieść ze swego dorobku, wpakowali ich do bydlęcych wagonów (tak, dokładnie tych, których jeszcze niedawno używali Niemcy, co stawia ich, Polaków, na równi z nazistami…) i wysłali w straszną, kilkutygodniową podróż w nieznane. Z przerwą w Jaworznie, gdzie urządzono „punkt kontrolny”, czyli miejsce w którym „przesłuchiwano” większość mężczyzn z transportu. „Przesłuchiwano” tak, że nikt z tego „przesłuchania” na własnych nogach nie wyszedł (w tym mój Dziadek).
Jeśli tego typu akcje, dokonywane na całych społecznościach, mają jakieś wytłumaczenie to znaczy, że wszelkie inne zbrodnie też powinny być „oczyszczone z winy”. SSmani, NKWDziści i inni UBowcy, UPOwcy itd z pewnością się ucieszą…
Z mojej strony: Ja pamiętam i dopilnuję by moi bliscy też nie zapomnieli!
Na pohybel worohom i bandytom! Slawa i Wicznaja Pamiat Antenatom!

PS: Powtórzę raz jeszcze, dla tych, którzy winę zwalają na wyimaginowaną pomoc udzielaną przez Rusinów upowcom: Dlaczego tego problemu nie zarejestrowano po drugiej strony szlabanu, czyli w Słowacji? Granica jest tylko linią na papierze. Ludność po słowackiej stronie szlabanu to dokładnie ta sama grupa etniczna, przez Słowaków zwana Rusnakami. Dlaczego ich nie przesiedlono? Odpowiedż: Bo nikomu w Bratysławie nie zależało na wynarodowieniu i zniszczeniu tych ludzi! W przeciwieństwie do skurw…synów z Warszawy…