366 – PLAN 33

„PLAN 33” 366 / 25-08-2008

Sciskam kierownice, mijam kolejne tablice, ulice
mocza mi deszcze, noca tu powietrze
jest inne, jakby lzejsze nocami tu jezdze
autobusami wtedy – teraz nie dbam juz o petle
ta sama historia z tym ze juz na wstepie
mam kontrole w sprzegle, gazie, wole skrzetnie
w takim razie bezczelnie usmiech miec na gebie
te nocne eskapady stary traktuje jak przerwe
nic nie mysle, celnie auto-pilot we mnie
pewnie stery zaraz przejmie – ja uprzejmie je oddaje
radio podaje tu fale doskonale trafia w klimat
zaczynam jak na filmach zapominac o problemach
jeszcze sekunda i nie ma nic znaczenia ponad rajd ten
znalazlem tu hay ten, raj ten – sen
przy otwartych oczach, opuszczam szyby, popatrz
tak wyglada chlopak teraz z LdoCdoK!

Zmieniam bieg, wiem ze dzien be-dzie
za-zdro-sny o te noc kiedy wroce – mam go dosc
moze zawroce i wprost popedzimy przez ten most
na te druga strone wiesz bez zbednego pieprzenia
Ulozylem plan, wprowadzilem w zycie zmieniac
sie go nie da – juz za pozno, dzisiaj jakos duszno
choc okno wciaz otwarte – ksiezyc i latarnie
zatoka – tam uparte mewy krzycza wulgarnie
czujac jak im kradne obraz przejezdzajac
nic nie dajac w zamian – mam to w sobie – maniak
od lamania kodow, szukania powodow, brania
dowodow na dystans czuje ze niedlugo
jakis egzorcysta pokaze mi krysztal z Kryptonu
ktory wyssa ze mnie bez pardonu te cala magie
ktora do mikrofonu teraz z latwoscia potrafie
wprowadzic instyktownie kiedy noc mowi do mnie…
Bit tuli sie do mnie rym nadaje formie
te ksztalty doslownie powstaja samowolnie
i sam nie wiem jak wytrzymam bez nich – to potworne
przystaw ten krysztal niech ta nieczysta moc
zmieni iskry w oczach w ciemny loch, ciemny tunel
Poki co ta noc daje mi z nich pelna dume
wiec sune przez to miasto przyciskajac moj amulet
czule jak nigdy przedtem – moj rap – moje powietrze

Jezdze, jeszcze nie chce jazdy konczyc
cos sie z tym laczy – co? – nie jestem pewien
ktos jak maratonczyk – po chodniku biegnie
pewnie tez ma wlasna jazde, wlasne niebo, wlasna ziemie
z wlasnym miastem albo takie brednie tylko w mojej glowie
rodza sie codziennie bezwglednie wprowadzajac chaos
dysharmonie mysli – to co mnie oczysci dzis,
pobrudzi mnie jutro – trudno wracam
juz pozno, wylaczam silnik i siedze
zlepiajac to co rozlecialo sie w atmosferze
tego rajdu po papierze noca – sprawy sie tocza
Obawy mamy – to co, ze jednych tu nagrodza
innych skarca – po co oslaniasz mnie tarcza
minuty na mnie warcza, przypominaja plan
Ya’aN – do trzydziestki konta stan wiekszy
ma byc niz ten bank, potem zabierzesz ja tam
gdzie niebo sie styka z ziemia, muzyka nie znika
Tam napewno powita was bal, ten Graal o ktorym mowia
wypelnicie winem, z Synem wypijecie to i utna
to na smutno zgodnie z planem – 33 – Amen…..
sam to ulozylem wiec wiem co jest grane
sam to podpisalem zanim stalem sie Ya’aNem
pamietam te rozmowy wiem co bylo obiecane
splace swoja czesc jesli Twoja tu dostane
Cos jakby testament, niepotrzebny mi tu lament
9cio letni Janek, astma, noce pozrywane
drzwi pozamykane, stoje, oczy lza zalane
na swiadka biore sciane, i poddasze nad ranem
jak wstane mam to dostac – 1 2 3 – wstalem
z 33 planem miedzy Diablem a Panem
wybralem, balem sie, skumalem co tam powiedzialem
Wiem, ze on pamieta skoro ja nie zapomnialem….

MCYa’aN Edinburgh 2008

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s