„DŻIN” 302/12.11.2005
W butelce jak Dżin, Dżin niesiony przez fale
odizolowany szkłem od tego co szare, nowe, stare,
parę kroków dalej:życie jest koszmarem
tracę wiarę w talent po to by za parę minut znależć
ją na nowo i na kolorowo to i owo przemalować
znów. Snów kraina rozcina mi (codzienności) szarość
Nad Niagarą nut stoję – o moje nastroje dba
wyrzezbiona z rymu Wenus piękna że aż
gwiazd (gwiazd) blask blednie. Dyskretnie
do bram Edenu Wenus bierze mnie rydwanem
tak konkretnie na noc. Noc mi daje a nad ranem
czas na zmianę. Dywanem nad oceanem lecę. czas
leniwie się wlecze – skrzyżowane miecze nad
Ya’anem anioł uniesie – tak na marginesie
co naprawdę o tym wiecie. Życie definiujecie
Słyszę że pojmujecie ale coś mi nie gra tu
w tym witrażu ze słów kolorowych jak te szkiełka
mgiełka padła wam na oczy, w nocy spadła jak pochodnia
zapytaj przechodnia – mówi że ma szczęście
ale co to za szczęście skoro to szczęście ma co dnia
mówi że ma miłość ale co to za miłość
bez uniesień i bez ognia – taka miłość to zbrodnia
rutyna na tygodniach. w spódnicach ręce zamykam
się w butelce – nie chcę tego więcej. (Nie chcę patrzeć
na to więcej) – przynajmniej w tej piosence.
Jak dzin w butelce
zamknięty na wieki MCYa’an w tej
piosence przez rymów rzeki przejdę nie chcę więcej
więcej niż basy, werble, sample – w piosence się zamknę!
Bez pośpiechu echu powierzając tajemnice co drzemie
w człowieku pochowane za zrenice? to kotwice
Pozaczepiane w matryce, tablice kosmosu
Sposób na różnice różne jak barwy głosu
losu wszechmogące moce, noce gorące i długie
a we dnie podróże we mgle i żagle
Nagle rosa we włosach i słońce, życie
spokojnie płynące. Łącze słowa a za końce
zaczepiam im liny podczepiam godziny lecą
Doką lecą? nieważne! Sprawy śmiertelnie
poważne teraz drażnię aż mnie strasznie zaczynają
bawić. Proszę mnie zostawić sam na sam tu i tam mam
to co chciałem zawsze: spokój kiedy zasnę
i radość kiedy wstanę ranem – życie jest ciekawsze
A tak poza planem, schowany za membranę bawię
się basen, sopranem przez mikrofon, słuchawkę,
kabel, czincze, aż po panel zamykam się zostanę tu tak
jak dzin w butelce – nie chce wiecej, więcej nie
dostanę. W tej piosence zamknę się, zostanę
chcesz się spotkać z MCYa’anem – puść to co nagrane
Mó Rap jak Dzin będzie wędrował
z głośnika do głośnika od słuchawki do słuchawki
z miasta do miasta, z klatki do klatki
z ręki do ręki, z ławki do ławki.
MCYa’aN Edinburgh 2005