„LCK/EDI”
JaR:
Patrz, jakoś idzie! Z tygodnia na tydzień!
Rosne w siłę! Noszę w sobie własną ambicję.
Pierdolę prohibicję! Do przodu idę!
Z LCK Składem – Yo! – Na prostą wyjdę!
Choć tyle w życiu było potyczek – ile? Nie zliczę!
Co fifek nabitych, wyjaranych – rosnę w siłę
z chłopakami ze Słonecznej najebki konkretne!
Nalewki, te tanie, bo na inne nas nie stać
Masz jakiś problem?! To do domu spieprzaj!
Zasznuruj lepiej buty bo przy nas wymiękasz!
Rozmień grube PLNy bo będzie brakować
Jakiś browar trzeba podać? Bardzo prosze! J do A do R
rymy na mikrofon wnosze, takich jak ty stąd
wynoszę na nosze położe. Tylko dobry Rap
w głośnikach tutaj gra – witamy w LCK!
Chłopak kręć lepiej blanta. To nie wiejska potupaja
Ja w roli samuraja z mikrofonem walczę!
Na koncertach pot na czole obcierany, browar w łapy
już podany – uwielbiam takie stany, kiedy wiecznie
pijany, konkretnie zalany, z kompanami
wyrywamy jakieś panny – nie jestem nachalny
chociaż halny chyba wiał – trochę nosi mnie po sali
dzisiaj be skandali jakoś się obejdzie
jutro na miejscówce, na Słonecznej znowu cały skład
ostro będzie chlał – łałłałłał – tak jest tutaj codnia!
YaaN:
Ale to już było i nie wróci więcej
ale to już było w moim przypadku, brat, to już było!
Teraz ryło ucieszone gdy pali się gril
Lodówka pełna piw, lodówka pełna win
Gorzała i sadone, gorzała, korniszone
dupy posadzone, a dzieci się bawią
z głośnika nagrania do których z nostalgią
wraca każdy nas! – Minął jakiś czas
i nas pozmieniał! Pod parasolkami
szukamy teraz cienia! Kiedyś wino w parku,
teraz w parku bywam raczej na spacerach
Kiedyś na rowerach zagrzybieni goście
Teraz auta mamy, mamy dużo prościej!
Kiedyś tam gdzie chlałem spałem, teraz pościel
i ciepło kobiety z którą na wagary
do Głogowa wtedy jeździłem na pizze
Kościuszki kiedyś a teraz po Princess
Street chodzę! Wszystko jest inne,
inne jest codzień – wciąż ślizgam się po lodzie,
Na wodzie żagle przede mną, plaża przede mną.
Diable chodź ze mną w tę bramę ciemną,
w ten ciemny tunel! W twarz splunę temu
kto powie że nie mógł nagiąć systemu
do własnych potrzeb – Ej, otrzep się hardcorowcu
bo niedobrze robi się mi gdy
mijam cię na drodze! Zimno na dworze
Ja zapierdalam do tyry, a ty
w śpiworze na chodniku! Buntowniku
z ręką w nocniku! Rzeczywiście Hardcore!
Splunąć i parsknąć, isć dalej! System
pierdolić w pizde chujem a nie
zmarniętym pickiem! AnD, JaR
Macie jeszcze czas na murek, wino, las
ponad kilo grass, czas na szwędanie się
niżej niż bas! Z mózgiem na czuwaniu!
Nigdy na pas! – Droga, noga, gaz!
W mieszkaniu whisky, ej Pyski czekam tu na Was!
Hałas!
JaR & MCYa’aN 2005 Przemkow/Edinburgh