„Połknąłem Świat” 426/ 11.02.2012
Ja czuję się tak jakbym połknął ten świat
zapijając whisky. Zabijając wszystkich.
Przeklinając fakt stworzenia. Ja wpadam
w takt od niechcenia. Włączam ten rap
Dowidzenia. Mówię Ci Brat: tu od lat
nic się nie zmienia. Ja mam te widzenia
bez palenia. Ja wpadam w ten stan
skupienia. Koncentrując myśli na byle
głupocie i próbując dociec
odnotujesz porządek w największym chaosie.
Sprawdź to i oceń albo zamknij powieki
na wieki wieków dalej, przedtem, teraz.
Sam decydujesz, kreujesz, wybierasz.
Umierasz. Żyjesz. Umierasz co chwilę
Co trochę. Jesteśmy kosmicznym prochem
porozrzucanym przez huragany
kreatywności – krew, mięso, kości
plus szczypta boskości plus pot i łzy.
Ja plus Ty plus lata i dni…
Połknąłem świat i mnie mdli…
Czuję się tak jakbym połknął ten Świat
gdzieś w zapomnianym, brudnym barze mlecznym
W tym niebezpiecznym, szemranym rejonie
uniwersum gdzie toniesz zanim twe dłonie
poczują dotyk wody. Gdzie płoniesz, Młody
choć zimne lody jak zimne spojrzenia
daleko mają do temperatury wrzenia
Połknałem Świat – ot tak, od niechcenia
Przez nieuwagę, przypadek, niedbalstwo.
Czuję, że zwymiotuję każde lekarstwo
jakiekolwiek podadzą. Czuje jak buzuje,
jak truje mi to krew, przejmuje zmysły i wbrew
pierwotnym planom, instynktom, zamiarom
zabija mnie we mnie, zmienia mnie w szarą
pustą skorupę wypełnianą parą,
która się ulatnia. Połknąłem Świat
i szlag mnie trafia…
Połknąłem Świat od jakiegoś obcego dilera,
Połknąłem Świat i cholera co teraz?
Uciekać? Stać? Rzygać? Srać czy umierać?
Co to za wybór jak nie ma w czym wybierać??!
Ya’aN Edinburgh 2012