422 – HIPHOPKR-Y-ZJA

„HIPHOPKR-Y-ZJA” 422/ 05.11.2011

To niewiarygodne jak wygodnie jest być hipokrytą
teraz. Robić underground i za bity hajs
zbierać. Robić płyty dla podwórek, których nie możesz
powielać, – ej ty wiesz jak to odbieram? – no to bomba.
Wiesz jak to wygląda z mego kąta? Przyglądam się
jak krzątasz się i plączesz w tym swym całym trueschoolu
Co ty ciulu tu odgrywasz? Kogo zgrywasz no i przed kim?
Kradnę bity tak jak ty kradniesz te sample w pętli,
Ściągam płyty. Te z podziemia i ten cały mainstream…
i jak za gówniarza uważam, że to jest fair. I
bez zbędnych fanaberii myślę, że to zdrowy układ
Chcesz spełnić się w przemyśle to produkuj wafle kurwa.
Chciałbyś kafle tu brać i równocześnie respekt
Muzyka to sztuka, a sztuka to przecież bezcen,
Chciałbyś dukat a do tego nieśmiertelność jeszcze
Chciałbyś przelewy, hajs i jak Mickiewicz być wieszczem
jednocześnie. No coś ty? Babiloński bękart!
To jest właśnie to. Te kajdany na twych rękach.
To jest właśnie zło i cała ta przeklęta,
przekręcona strona mocy. Przymknij oczy. Nie wymiękaj!
Rym płynie po dzwiękach- nie klękaj, nie stękaj, nurkuj…
Wiem, że nie odeprę twych zarzutów, których masz multum
Ofiara talara kultu wzywa mnie do buntu?
To popierdolone z gruntu. Masz tu kilka funtów.
Spieprzaj…

Dobra:
Przestań. Nie doszukuj się tu jakichś wielkich disów
Nie mogę winić kota co wychował się wśród lisów
za to, że próbuje tu przechytrzyć samego siebie.
To nie zmieni się tak ot tak, ale jednego jestem pewien
W końcu wróci tu normalność, za sto lat, za rok, za sto dni
Muzyk bedzie grał, lekarz leczył, kapłan modlił…
Nie będę ci tłumaczył, przecież wiesz o co mi chodzi
A jak nie wiesz to trudno. W sumie gówno mnie obchodzi
jak ty widzisz całą sprawę. Robie rap, mam zabawę
kilka lat, dłużej nawet niż co drugi z was tu żyje szczyle.
Zdaję sobie sprawę jaki bystry komentarz wbijesz:
„kompleks niespełnionego artysty” – kolego,
lepiej idź z tym. Słyszałem to już na Dizkret Praktik… PS:
Nie wiem czy wiesz: Zajebałem im wtedy bit na potrzeby
mego demo: Demoralizacji,którą nagrałem
dokładnie w tej tonacji… Teraz lecimy po spacji
w ramach kontynuacji narracji na temat: Albo
jesteś muzyk albo „Uhmmm”… – ty wybierasz…
Ja mam prostą wizję: Pierdolę Hip-Hopkryzję.
Wiesz, mi też się marzy legal. Ale mówiąc to nie wyświetla mi się
tu napis: Sprzedaż! Ja patrzę na to troszkę
inaczej, synku przebacz! – Wiem o co tu biega:
Nie ma niczego za darmo! – Bierz hajs za koszulki,
bluzy, pot i zdarte gardło. Bierz hajs za koncert,
za występ – taka praca, taki system. Bierz hajs
za te wszystkie koszta, które wkładasz w ten pseudo-biznes,
który i tak Cię okrada, ale zrób to tak przejrzyście,
żeby w sidła te nie wpadać sam… Ja zakładam, że rozumiesz
o czym YaaN gada… Wykłada filozofię chłopie Ci,
że tak powiem bardzo prosto: Studio, tłocznia,
dystrybucja: tyle mnie wyniosło! – Jak chcesz
mieć oryginał, jak cię stać no to płać! – ot co!
A jak nie to masz tu link do mp3 za free!
Non stop! I nie szastaj mi tu forsą. Słuchaj:
jak czujesz w tym ducha no to ruszaj do tego głową,
puszczaj to na nowo w koło albo to wypierdol
i po sprawie. Prawie bym zapomniał o meritum:
Co ty mi tu z ceną bitu wyskakujesz smyku? Co?!
Co się prujesz sprzedawczyku? Co reprezentujesz?
Bo na pewno nie podziemie, nie hip-hop, nie rap muzykę
Zrobisz dziwko disko, zrobisz wszystko za ten kwitek!

Ya’an (MYSP)
nr. 422
Edinburgh 05.11.2011

Dodaj komentarz