356 – CIEMNA STRONA MARSA

„Ciemna Strona Marsa” 356 / 15.06.2008

Ja wiem, ze masz ze mna problem
Ja wiem ze rzucam cien na dobre
codzien gasze ogien i pogarszam
harmonie miedzy nami niszczy ciemna strona Marsa
Woda, ogien, ziemia i powietrze. Mars, Venus
Nic nie mów – Noc spiewu, Dzien wstaje – wiec pedze
gonie gdzies myslami instyktami poszukujac
szlaków gdzies miedzy gwiazdami. Znakow
wypatrujac. Az do bulu zrenic. Wiem co mam cenic
ale nie moge juz zmienic – tyle lat – Mars na ziemi
Tyle dat, tyle scen i tyle sekund w tej przestrzeni
zostawieni sami sobie jak dzieci w piaskownicy
czas zabawy, czas obawy – czas nas tu rozliczy. Nawyk
nieznanego pochodzenia – akcje, reakcje plus chemia
czasami zaluje, ze czuje jak to truje w genach
czasami zaluje ze mamy dar mowienia,
ranienia slowami – porzucamy lub kochamy, mamy bron – podaj dlon
Na ziemi toniemy, to nie my – to nie nasz dom
cos nie tak – to nie to, wiesz mamy problem
to podle – brak lekarstwa na ciemna strone Marsa….

To smieszne, to proste, zazdrosne, bezlitosne
to ostre jak brzytwa, to bitwa, to wojna
teren neutralny miedzy nami – badz spokojna
walczymi latami, miedzy atakami hojna
natura dala to nam co akurat leczy rany
dbamy o to przecieramy oczy – jak koty w nocy
widze to dokladnie wiec zanim opadnie
kurtyna w tym teatrze, nim rutyna zatrze
zatrzymam Cie w kadrze – nie wiem jak to nazwe
wiem ze to wazne wiec musze zapamietac
by schowac cie na jasnej stronie nim cimna rozpeta
znow wojenny spektakl przecietym paskiem reklam
o raju, niebie, o mnie obok ciebie- jestes piekna
Ciach reklama, sama zaplontana w huraganach
bieglas po dnie piekła, wsciekla Venus – dzika szarża!
Stoje, nie boje sie, ciemna strona Marsa!

MCYa’aN Edinburgh 2008

Dodaj komentarz